Dzień dobry wieczór wszystkim!
Minęły już dwa pełne miesiące 2024 roku, a mi dalej chce się płakać. Mignęły mi te miesiące przed oczami, naprawdę. Nawet sylwestra za bardzo nie pamiętam. Zostałam ciocią! Moja kuzynka urodziła dziecko, i, ojeju, jestem stara jak cholera. Nigdy nie sądziłam, że będę ciocią.
Wszelkich zmartwionych o moje studia - zdałam. Nawet całkiem dobre oceny miałam, choć udało mi się zaliczyć jedną poprawkę (marzy mi się sesja bez poprawkowa, to jakieś moje niespełnione marzenie). Ale ten nowy semestr... Jezu, co się odwala. Ja już chcę czerwiec, chcę mieć to za sobą i mieć wyjebongo. Ja nie wiem, ile wytrzymam tego nawału zadań, to jak nigdy nie kończąca się rzeka gówna i kreatywności. CZY KTOŚ MI MOŻE WYTŁUMACZYĆ NA KIJA MI KREATYWNOŚĆ?! Szlag mnie trafia. Wymyśl to, wymyśl siamto. Zabierzcie mnie z powrotem do liceum, gdzie była pandemia i zajęcia online, i świat był pusty, to nawet nie brzmi tak źle.
Odkryłam za to, że prócz tego że jestem okropnym prokrastynatorem, to mój sposób radzenia sobie ze stresem, to odwrócenie uwagi. W sensie, gdy jestem zestresowana, zaczynam oglądać serial, który planowałam zacząć jakieś 2 lata temu. Albo książkę, którą przyjaciółka mi pożyczyła pół roku temu. Jakbym dostawała przypływu motywacji, ale nie do tej rzeczy, do której jej potrzebuję, o ironio.
A więc w czasie sesji szalona ja obejrzałam 7 chińskich dram. Jedna z nich ma 56 odcinków. Zaczęłam także 2 kolejne dramy i dotarłam do 20-któregoś odcinka w obu, ale jako że się sesja skończyła, to zabrakło mi inspiracji, by je obejrzeć. I żeby nie było - ja w czasie gdy oglądałam te dramy, powinnam się była uczyć. I faktycznie się uczyłam, po prostu poświęcałam każdą wolną chwilę, jaką miałam, na dramy. A także spałam po jakieś 4 godziny, bo to oznaczało, że mogę więcej odcinków obejrzeć. Zestresowana Mrina jest posrana, autentycznie. Zdarzało mi się czytać na głos jakieś teksty, które musiałam sobie wybić na pamięć, a potem puszczać je w tle oglądania dram (wyciszając dramy, oczywiście) i udając, że się uczę. Nie wiem, czy to zadziałało, ale zdałam, więc
(Niektóre z tych dram obejrzałam jeszcze przed zaczęciem sesji, jakieś 3-2 tygodnie przed, bo oczywiście trzeba wszystkie ćwiczenia zaliczyć, co też stresem jest).
Anyway, pierwszą z tych dram, która ma 56 odcinków, była drama „Love like galaxy”. Jest to drama romans, której szczerze rzecz ujmując nie pamiętam, ale dzieje się w starszych Chinach. Pamiętam, że jest to romans i że główna bohaterka jest całkiem spoko - nie jest za głupia, nie jest za bardzo wkurzająca. Za to nie znosiłam głównego bohatera, i to nie dlatego że był złym człowiekiem, czy coś, albo złym aktorem. Po prostu dla mnie aktor grający głównego bohatera, jest brzydki jak cholera. Nie mogłam go znieść. Także niemal wszystkie interakcje między głównymi bohaterami były dla mnie bardzo niezręczne. Jest to polityczna drama. Duuużo się tam dzieje, wszystko jest straszliwie dramatyczne i wyolbrzymione. Podobało mi się jednak to, że były momenty komedii, które mnie nie denerwowały, co jest nowe. Pamiętam także, że płakałam, gdy (spoiler) cesarzowa umarła. Ta kobieta dotknęła w jakiś sposób mojego serca - ale cóż, masz 50 odcinków, by się przywiązać do jej postaci. Była ona przykrą osobą, która dużo wycierpiała z rąk innych. Pomimo że cesarz jej nie kochał, a kochał jego konkubinę, to nigdy nie mściła się na nich za to - zaakceptowała konkubinę jako swą siostrę, a cesarza jako, cóż, niekochającego męża. Była ona bardzo miłą postacią, jednakże była także ludzka. Dopiero gdy zaczęła zbliżać się ku śmierci, zaczęła rozmyślać nad swoim życiem i w końcu dała do głosu dojść jej urazom - szczególnie jej pragnieniu, by ona także była kochana. Jej ostatnie słowa były pełne żalu, szczególnie te do cesarza „Mam nadzieję, że w następnym życiu nigdy się nie spotkamy”. Złamało mi to serce.
Ale zakończenie tej dramy było okropne, strasznie je skrócili. Nie znoszę, jak robią „kilka lat później” a dwa odcinki potem nagle się godzą, z konfliktu, w którym byli od lat. Jakby wtf? Oni używają te kilka lat później tylko po to, by wytłumaczyć to wybaczenie. Dla mnie to było 5 minut temu, ja dalej chowam urazę, ziomek, to tak nie działa.
A właśnie. Gra w niej moja ulubiona chińska aktorka - Zhao Lusi. Pojawi się ona w wielu wymienionych przeze mnie dramach, bo ją uwielbiam. Uważam, że jest absolutnie przeurocza i piękna, mam takiego crusha na niej.
Następną dramą był „The Romance of Tiger and Rose”. To taka głupia drama xDDDD. Nie mogłam przestać z niej kisnąć. Ma także uroczy romans, tyle komedii że hoho. Opowiada o autorce pewnego opowiadania, która mdleje podczas pisania rozdziału jej powieści i przenosi się do swojego dzieła. Obejmuje ona ciało młodszej siostry głównej bohaterki. Oczywiście, na początku nie ogarnia, co się dzieje, a jak już ogarnia, to totalnie panikuje. Postać, którą przejęła, miała oryginalnie umrzeć chyba w drugim (?) rozdziale jej powieści, więc główna bohaterka, jako że oczywiście nie chce umrzeć, usiłuje zmienić swoje przeznaczenie. Wychodzi ona za głównego bohatera powieści i traktuje go w bardzo dobry sposób, przez co ten bardzo szybko się w niej zakochuje. Co jest zabawne, jej powieść opowiada o mieście, w którym to kobiety są tą „silną” płcią, a mężczyźni mają rolę kobiety - właśnie w tym mieście dzieje się niemal cała akcja. Jest to przezabawne, jednakże główny bohater jest absolutnie uroczy. Uwielbiam jego oczy.
Oczywiście fabuła jest pełna zwrotów akcji, dramatów i komedii. Uważam to jednak za jedną z lżejszych dram, szczególnie dlatego że nie mogłam absolutnie nic brać na poważnie, nawet krytycznych sytuacji. Normalnie takie dramy powodują u mnie ogromną irytację, ale tą doceniałam za czystą głupotę, jaką się wykazywali. No i ta drama ma tylko 24 odcinki, więc nie tak źle.
Kolejną dramą jest „Story of the Kunning Palace”. Także dzieje się w starszych Chinach. Opowiada o cesarzowej, która po samobójstwie cofnęła się w czasie i, nie chcąc popełnić żadnych ze swoich poprzednich błędów, stwierdziła, że ona w to polityczne gówno się nie miesza. Oczywiście, się jej to nie udało. Szczerze, koncept bardzo mi się podobał, jednakże wykonanie ssało. Zrobili z niej strasznie chciwą i głupią cesarzową, która nic nie umiała, przez co nie miała ona żadnej faktycznej wiedzy, co robić w swoim drugim życiu. Wywoływało to u mnie ogromną irytację. Także nie lubiłam dynamiki pomiędzy nią a głównym bohaterem. O ile pocałunki były gorące w chuj, tak główny bohater był jak dla mnie zbyt agresywny. Jakby był o dwa kroki od pobicia jej. Ja rozumiem, że był w niej zakochany, a ona miała uczucia do kogoś innego, ale on się zachowywał tak dziecinnie i gwałtownie... To po prostu nie mój typ faceta. To także jest drama polityczna, ale nie pamiętam nic z polityki, autentycznie. W ogóle, oglądanie chińskich dram osadzonych w starożytnych chinach to jedno wielkie polityczne bagno. Ja się orientuje, jak je oglądam, ale jak kończę, to wszelkie informacje wybywają z mojego mózgu i już nie powracają. Tak czy siak, ta drama jest zdecydowanie bardziej poważna. Nie ma w niej niemal żadnych momentów komedii. Zakończenie było żenujące. (Spoiler). Ja się zawsze żenuję, jak się całują przed całym zasranym tłumem ludzi. Choć podobały mi się ostatnie momenty z ich dziećmi. Ta drama miała 38 odcinków.
Następna drama tooo „Falling into your smile”. To już jest drama osadzona w współczesności, dalej w chinach. Opowiada o dziewczynie, która dołącza do profesjonalnej drużyny gamowej (?). W sensie, grają oni w gry na pieniądze. Oczywiście, jest to bardzo zdominowany przez mężczyzn środowisko, a więc są liczne głosy sceptycyzmu. Rozgrywają oni rozgrywki między różnymi drużynami, trochę przegrywają, trochę wygrywają. Romans dzieje się pomiędzy główną bohaterką i kapitanem drużyny (no oczywiście). Dużo komedii, wszystko wygląda jakoś sztucznie, ale okej. Nałożyli na nich biały filter, by mieli bielszą skórę i nie mogłam z tego przestać kisnąć, jak zobaczyłam behind the scenes. Ponadto te postacie nie zachowują się jak ludzie. Główna bohaterka nigdy się nie uśmiecha. Główny bohater nigdy się w pełni nie uśmiecha (wali półuśmieszkami za to). To też jest taka drama na rozluźnienie, szczególnie że większość akcji jest do przewidzenia. Podobało mi się za to to, że główna bohaterka faktycznie umiała grać w tę grę (więc w końcu ktoś kompetentny, jej), choć jak dołączyła do drużyny to wciskali kit, że nie umie grać w drużynie. Ziomek. Ta gra funkcjonuje niemal tak samo jak LOL. Ona, żeby mieć wysoką rangę, musi umieć grać w drużynie. Z dupy to wyciągnęli, przysięgam. I podobało mi się to, że było rozpoznane, iż jest piękna. Z jakiegoś powodu nawet najpiękniejsze dziewczyny w tych dramach są uznawane za brzydkie albo przeciętne, co doprowadza mnie do białej gorączki – ale nie tutaj. Tutaj ona kolekcjonuje figurki w postaci kapitanów drużyny (chyba z 3? się w niej zabujało). To było zabawne. Ta drama ma 31 odcinków.
Kolejneee było „When I Fly Towards You”. Absolutnie przeurocza drama osadzona we współczesności. Nie mam do niej dużo ale. Sprawiła, że zaczęłam tęsknić za czymś, czego nigdy nie miałam, haha. Akcja kręci się wokół nastoletniej dziewczyny, która dopiero idzie do liceum, która spotyka chłopaka, w którym się zakochuje. Cała drama jest po prostu historią o jej miłości. I trochę o ich grupce przyjaciół. Główna bohaterka jest cudowna. Jest ekstrawertyczna, pełna życia i odwagi. To ona podbija do głównego bohatera, ona robi ten pierwszy krok. Umie bardzo dobrze angielski (w końcu nie dziewczyna, która we wszystkim ssie), nawet lepiej od głównego bohatera, który jest bardzo mądry. Ma także mózg i umie się postawić, kiedy trzeba. Jest po prostu super i aktorka bardzo dobrze ją przedstawiła. Główny bohater jest moim ulubionym chińskimj aktorem – Zhou Yiran. W dramie gra on chłopaka może nie nieśmiałego, ale introwertyka. Ma on swoich dwóch przyjaciół i ich się trzyma. Jest on popularny, bo jest przystojny i bardzo mądry, ale nie jest narcyzem czy coś w ten deseń. Nie wyraża on wiele przez słowa, jednakże mnóstwo poprzez gesty, co jest dla mnie urocze. To po prostu mój typ faceta xD. Jest także męski, co bardzo doceniam, bo łatwo jest z cichym chłopaków zrobić bardzo delikatnych chłopców, co mnie zawsze irytowało. Albo pasywnych chłopców. On nie jest pasywny. Wspaniała jest także ich grupka przyjaciół. Uwielbiałam ich przyjaźń, po prostu. Właśnie za tym się stęskniłam – za taką grupką znajomych w liceum, z którymi można spędzić czas i coś porobić. Jeju, aż mnie ściskało w sercu, jak to oglądałam.
Jeśli chodzi o fabułę, to nie było żadnych dram. Nie było jednakże nudno – po prostu oglądało się, jak ich przyjaźń się rozwijała, jak dorastali – albowiem drama kończy się, gdy są już dorośli, więc no. Większość akcji dzieje się jednak w liceum. Szczerze, to była taka miła drama. Zdecydowanie jedna z moich ulubionych. Drama ma 24 odcinków po 30 minut – bardzo polecam na odprężenie.
Następneee eee „Hidden Love”. Także drama romans dziejąca się we współczesności. Na podstawie manhuy o tej samej nazwie. Zaczyna się jak główna bohaterka jest dzieckiem i zakochuje się przyjacielu swojego starszego brata. Ja dalej nie wiem, o ile od niej był starszy. Oczywiście, główny bohater nie jest pedofilem i nie zakochuje się w niej, ale lubi ją i traktuje ją jak młodszą siostrę. Kilka pierwszych odcinków oglądamy, jak ich relacja się rozwija, aż w końcu główny bohater się przeprowadza do innego miasta, a główna bohaterka intencjonalnie zrywa z nim kontakt. Akcja się jednak kontynuuje, gdy udaje się do jego miasta na studia. Szczerze, główny bohater... jego charakter jest bardzo charyzmatyczny i czarujący. Główna bohaterka jest o wiele bardziej nieśmiała, ale ma silny kręgosłup moralny, co doceniałam. Drama miała 25 odcinków.
Dramę „You Are Desire” obejrzałam tylko dlatego że głównym bohaterem jest tam Zhou Yiran. I jakkolwiek uwielbiałam jego charakter i grę aktorską w tej dramie, to dramę samą w sobie nie lubiłam. Nie znosiłam romansu, wydawał mi się on nienaturalny. Mimo że relacja między głównymi bohaterami była bardzo dojrzała i niemal nie mieli (poprawka) nie mieli oni w ogóle żadnych konfliktów, to nie jestem pewna czy przez aktorstwo głównej bohaterki, czy po prostu sposób, w jaki została napisana ich relacja – wszystko wydawało mi się tak sztywne. Ich uśmiechy, pocałunki. Być może dlatego że miałam bezpośredni kontrast do poprzedniej dramy głównego bohatera, w której ta relacja wyglądała kompletnie inaczej, nie wiem. Ta drama miała 30 odcinków, ale zakończenie to była jakaś kompletna porażka. Ostatnie 6 odcinków to było problem-rozwiązanie problemu, jakby im się skończyły pomysły, jak poprowadzić fabułę. Na sam koniec zrobili jeden wielki problem (główna bohaterka miała się przeprowadzić do innego miasta ze względu na pracę i nie poinformowała o tym głównego bohatera) PO CZYM GO NIE WYJAŚNILI, HUUUH??? Kończy się drama bez żadnej rozmowy, konfrontacji, niczego. Co za masakra.
Odnośnie dram, które nie skończyłam:
Jedną z nich jest „Love you seven times”. Chińska drama, starożytne chiny, bogowie, wróżki, kij wie. Peeeełno dramy, nie politycznej. Nie chce mi się opowiadać o czym jest, ale aktor grający głównego bohatera jest tym samym aktorem, co w „The Romance of Tiger and Rose”, ale nawet tego nie zauważyłam, bo wygląda on tak różnie. Oczywiście, głównym skupieniem dramy jest romans. Główni bohaterowie oboje są bogami, facet silniejszy od kobiety. Udało mi się dzięki tej dramie znaleźć fajną nutkę, więc jeej. Utknęłam na 19 odcinku z 38. Nie wiem, kiedy ja to dokończę, zestresowana Mrina poszła w kij, choć może wróci dość szybko, patrząc na ten zasrany semestr.
I dramę, na której zależy mi, by ją skończyć jest „Who Rules The World”. Kiedyś ją oglądałam, ale nic nie pamiętam. Jest cudowna, z tego, co obejrzałam. Jestem na 26 odcinku z 40. Główna aktorka to moja ulubiona aktorka – Zhao Lusi. Ona jest taka piękna.
Facet też jest super przystojny:
I ich romans jest super. Starożytne Chiny z kung fu i tak dalej. Mnóstwooo polityki. Mam już jej tak dość szczerze, stresuje mnie (dlatego przestałam oglądać). Główny bohater od samego początku jest zakochany w głównej bohaterce, a główna bohaterka jest zajebista. Jest silna, piękna, mądra. Odhacza wszystkie moje wymagania. Główny bohater też jest super. Akcja też jest super. Wyczerpało mi się słownictwo, ale generalnie – nie mam dużo ale do tej dramy. Obejrzyjcie ją, jest zajebista.
Właśnie mi się przypomniało, że obejrzałam także niedawno „The Glory” na netflixie. Jest to koreańska drama mająca miejsce we współczesności. Opowiada ona o dziewczynie, która była brutalnie (mam na myśli brutalnie typu przypalanie, bicie itd.) dręczona w liceum poprzez grupkę nadętych dzieciaków. Poprzysięga sobie zemstę i wraca naście lat później, by jej dokonać. Podobała mi się drama, bardzo dobre aktorstwo, jednakże to bardzo poważny temat. (Spoiler). Najlepsze było to, że praktycznie nic nie zrobiła, oni sami sobie nawzajem zniszczyli życie.
AAAAA obejrzałam jeszcze koreańską dramę „Why her?”. Oglądałam ją zamiast uczyć się na poprawkę, hehehe... Ech. Nie podobał mi się romans, bardziej podobało mi się odkrywanie prawdy. Główna bohaterka jest prawniczką, silną kobietą walczącą o swoje prawa. Podobało mi się, jak silna była, pomimo wszelkich kryzysów, przez które przeszła, a było ich wiele. Romans mi się nie podobał, bo według mnie był nie na miejscu. Pomimo że główny bohater był jej „skałą”, kimś, na kim mogła polegać, gdy wszystko się zwalało, tak... Jak dla mnie tam po prostu nie było chemii. Chciałabym, by główny bohater miał trochę więcej charakteru niż „bycie zakochanym w głównej bohaterce”, bo tak naprawdę to nie miał on żadnych innych cech.
Poprawię się 9 dram skończonych i 2 nie.
Jeszcze skończę tylko tym, że w przerwę między sesją i sesją poprawkową udałam się do Zoo we Wrocławiu (polecam) i muszę wam pokazać trzy zdjęcia – dwa memiczne i jedno maginico:
Dwa memiczne:
PIĘKNIŚ POMIDOROWY XDDDDD
TO NAJPIĘKNIEJSZA NAZWA NA ZIEMI.
A magnifico zdjęcie:
Jakby ja nie wiedziałam, że ja umiem takie zdjęcia robić, jeju.
Anyway.
Rozdziały:
Creep Cat 31 | 32 | 33 | 34 | 35 | 36 | 37 | 38 | 39 | 40
Tales of Demons and Gods | 308.5 | 309 | 309.5
Dodatkowo na Mangadexie brakowało rozdziału Tales of Demons and Gods 304.5 - został już dodany.