Sen jest dla biedaków.
Dzień dobry wieczór wszystkim.
Piszę tę aktualkę o 3 rano i już wiem, że to błąd, bo ledwo mam oczy otwarte. Nie wspominając o tym, iż mam dość mocnego kaca, a ja z przeszłości stwierdziłam, że dam radę ugotować dziś obiad, zrobić 10 rozdziałów talesów i napisać aktualkę w jednym dniu. Nie udało mi się, bo jest już po północy, mimo że wszystkie punkty z listy odhaczyłam.
Mam same dobre wiadomości. Uwaga, uwaga, Kettei skończyło kolejną mangę – Oukoku Game. Wiem, że mało kto ją czyta (i w sumie niespecjalnie się dziwię), ale może powinniście dać jej szansę, by ze mną o niej podyskutować. Jest to pierwsza manga, którą skończyliśmy podczas mojej kadencji. Jestem dumna.
Po drugie, mam dla was ankietę. Proszę, wypełnijcie ją zgodnie z prawdą i tylko jeden raz.
Po trzecie, w końcu nadeszła kolejna edycja konkursu. Tym razem trzecia.
Zasady konkursu są następujące:
- Jeśli chcesz wziąć udział w konkursie, musisz wysłać pracę artystyczną dowolnej techniki, przedstawiająca postać z którejś z mang, które wydajemy (obojętne, czy jest zakończona, czy kontynuowana, porzucona itd.)
- Prace należy wysłać do Vilatti do 20 marca. Można je przesłać na discordzie bądź przez grupowego maila (zakładka: kontakt).
- O wygranej zdecyduje publiczne głosowanie na serwerze, które odbędzie się od 20 marca do 17 kwietnia (najprawdopodobniej). Każdy będzie mógł wziąć udział w głosowaniu.
- Przystąpić do konkursu można tylko z jedną pracą.
- Prace są anonimowe. Nikt, prócz Vilatti nie będzie wiedział, kto był artystą.
- No i najważniejsze: nagrody.
JEŚLI na konkursie znajdzie się CO NAJMNIEJ 5 PRAC, to nagrodami są:
– Za 1 miejsce: 5 dodatkowych rozdziałów mangi, którą tłumaczymy; zwycięzca sam wybiera tytuł + rolę z kolorkiem do wyboru.
– Za 2 miejsce: 2 dodatkowe rozdziały mangi, którą tłumaczymy; zwycięzca sam wybiera tytuł + rolę z kolorkiem do wyboru.
– Za 3 miejsce: 1 dodatkowy rozdział mangi, którą tłumaczymy; zwycięzca sam wybiera tytuł.
JEŚLI na konkursie znajdzie się PONIŻEJ 5 PRAC, to nagrodami są:
– 1 miejsce: 1 dodatkowy rozdział mangi, którą tłumaczymy; zwycięzca sam wybiera tytuł + 30-stronnicowy oneshot (nie hentai).
– 2 i 3 miejsce: nic. - Nagrody zwycięzców pojawią się w maju, czyli miesiąc po ogłoszeniu wyników konkursu.
(Jeśli są jakieś pytania, to można je przedyskutować z Vilatti. Nagrody są do negocjacji, jeśli ktoś, nie wiem, nie czyta naszych mang. I, tak, przetłumaczymy TYLKO KONTYNUOWANE MANGI, żadnych innych).
To chyba wszystko z biznesu.
Nie wiem, o czym pisać. Jestem na to zdecydowanie zbyt zmęczona. Em… Przez ostatnie 30 minut próbowałam ogarnąć tę cholerną ankietę, jeju. Chcę iść spać. Rozpiszę się innym razem, choć następną aktualkę nie piszę ja. Cofam to. Znalazłam jakiś wpis z kiedyś, który nigdy nie miał szansy stać się aktualką, więc chyba po prostu go tu przekleję.
Szczerze to nie mam za bardzo o czym pisać, skoro akutalkę robiłam tydzień temu, więc stwierdziłam, że może wypowiem się na temat mang lub anime, które obejrzałam. Nie będą one po kolei, o jakim anime pomyślę, takie będzie. Jednym z moich pierwszych anime było Diabolik Lovers. Nie uciekajcie jeszcze, wiem. Jedno z najbardziej absurdalnych anime. Dość szybko mi się znudziło wbrew pozorom, szczególnie że już wtedy nie lubiłam głównych bohaterek, które były rozmemłanymi kluchami. Pamiętam za to jakieś sceny, gdy kompletnie bez jej zgody pili jej krew. Nie mam pojęcia, jaka tam była fabuła. Mgliście przypominam sobie, że chyba w drugim sezonie pojawia się coraz więcej facetów w haremie głównej bohaterki i trafił mnie szlag. Ta…
Fullmetal Alchemist Brotherhood. O ile się nie mylę, to obejrzałam kilka odcinków i gdy następnego dnia szukałam to anime, to weszłam w złą stronkę i obejrzałam jakąś inną wersję… Która miała podobne odcinki, ale zero sensu. Dopiero potem udało mi się znaleźć Brotherhooda i dokończyć go. Do teraz uważam to za jedno z moich ulubionych anime. Podobała mi się fabuła i to, że żaden z bohaterów nie był przesadnie op. Ludzka część nawet postaci prezentujących grzechy główne też była fajna. Moją ulubioną postacią był Roy Mustang, ale to był jeden z niewielu razów, gdy naprawdę polubiłam damskie postacie. Nie macie pojęcia, jak trudno jest o niewkurzającą babę w anime. Nie wiem czemu, ale większość mężczyzn nie umie stworzyć dziewczyny, która by mnie nie denerwowała. Nawet jak stworzą jakąś silną babkę, która na początku nie musi cały czas polegać na głównym bohaterze, to zazwyczaj zakochuje się w nim od pierwszego wejrzenia i od razu, gdy go pokocha zaczyna zachowywać się jak skończona idiotka.
Wait, Fullmetal Alchemist. Miałam nawet z tego anime mój ulubiony cytat. Dosłownie w pierwszym odcinku Edward mówi, jak tani jest człowiek i w 12-letniej mnie coś to naprawdę poruszyło.
Szczerze to przez całe życie obejrzałam pewnie więcej anime niż bym chciała. Większość z nich nie pamiętam. Miałam i dalej mam także tendencję do oceniania anime po okładce lub/i po pierwszym odcinku. Nie oglądam (choć dawno temu mi się zdarzało), na przykład, haremów. Ani reverse haremów. Choć kiedyś miałam prawdziwą obsesję na punkcie mecha. Człowieku… Pamiętam jakieś 7 anime o Evangelionie, a zarazem żadnego z nich. W sumie mecha było także w Code Geass. Także jedno z moich ulubionych anime. Mimo że kreska na początku wypalała mi oczy, to fabuła i charakter głównego bohatera to wygradzały. Wydaje mi się, że mam słabość do konceptu dobrego antagonisty.
O Death Note nie rozmawiam. Pamiętam, że obejrzałam to anime dość późno jak na mnie (szczególnie że ja, wiecie, waliłam 40 odcinków dziennie po szkole, jak nie więcej). Oczywiście nie mogłam uchronić się od spoilerów, które jakoś do mnie w końcu trafiły. Mam w sercu jakąś szczególną miłość do L. Kiry nigdy nie lubiłam. Właśnie. Ostatnio zauważyłam, że pojawia się coraz więcej mang z punktu widzenia antagonistów. I to nie taka klasyka, że dziewczyna odradza się w ciele głównej złej z książki, a potem jest najsłodszą do porzygania się dziewczyną pod słońcem, nie, mi chodzi o takich prawdziwych złych. Facetów, którzy manipulują innymi i wykorzystują ludzi wokół. (Jednym z przykładów jest Regressor Instruction Manual) I, szczerze, nie znoszę tych mang. Nie wiem nawet jaki jest cel ich tworzenia. Przecież ja nie będę lubiła głównego bohatera, bo jego postępowanie nie zgadza się z moimi zasadami moralnymi. Nie zrozumcie mnie źle – nie mam nic przeciwko praktycznym bohaterom, którzy w obliczu zagrożenia będą priorytetyzować swoje życie nad innymi, lecz bohatera, który z persfazją będzie pasożytował na innych? Niby dlaczego mam czytać historię człowieka, którego nie znoszę? Nieważne jak wielką inteligencją obdarzony jest główny bohater, to nie ma sensu.
Mój brat próbował mnie kiedyś zmusić do obejrzenia Clannad, ale wymiękłam po 8 odcinkach 1 sezonu, nie potrafiłam wytrwać do końca. Ja wiem, że on chce, bym do niego dzwoniła o 3 w nocy, rycząc z bólu serca, ale na razie nie mam zamiaru dawać mu tej przyjemności. Obejrzałam za to Angel Beats, i, tak, ryczałam z bólu serca o 3 w nocy. Angel Beats ma okropną kreskę, ale fabuła podbiła moje serce. Sam koncept mnie zaintrygował, a odkrywanie kolejnych tajemnic i historii za ludźmi było fascynujące. Miałam obsesję na punkcie piosenki zagranej przez Masami. Pamiętam, że dokładnie po tym anime obejrzałam do niego OVA ze smutnym zakończeniem i chciałam zdechnąć w środku, bo tak bardzo bolała mnie samotność głównego bohatera i perspektywa spędzenia wieczności bez ponownego spotkania swej miłości. Cóż. Obejrzałam to anime raz i nigdy więcej.
Kiedyś miałam niesamowitą pasję do Kuroko no Basket. Moją ulubioną postacią był Aomine, głównie dlatego że mogłam utożsamiać się z jego wypaleniem odnośnie czegoś, co kocha się robić. Uwielbiałam historię stojącą za jego postacią i to, jaki przeszedł progres przez wszystkie sezony. Jego zmiana była bardzo dobrze przeprowadzona. Kagami był najnudniejszą na świecie postacią. Nierealistycznym idealistą, który zawsze ma nonszalancką odpowiedź na trudne pytanie. Kuroko był znośny. Miałam przez niego napady zażenowania. Wszystkie dziewczyny w tym anime mnie wkurzały, bez wyjątku. Uwielbiałam za to wszystkie momenty z gimnazjum Teiko, zanim jeszcze wszystko się rozwaliło. Porównanie czasów, gdy dobrze się bawili i grali dla frajdy, bez obsesji nad wygraną, do tych, gdy powoli zaczynali tracić pasję, było dla mnie bardzo smutnym doświadczeniem. Miałam wrażenie, jakbym przeżyła ich podział razem z Kuroko. Ach, ta moja nadwrażliwa dusza.
Jak można się domyślić, lubiłam oglądać sportowe anime. Obejrzałam całe Free, Haikyuu (muszę nadrobić), a także Princes of Tennis (nigdy go nie skończyłam). Także jakieś 50 odcinków na temat bejsbolu z okropnie starą kreską i jakimś delikatnym romansem. Nie mogę sobie przypomnieć nazwy, ale podobało mi się (YO, CROSS GAME! Tak to się nazywało). One Outs było jednym z moich ulubionych. W końcu mialam faceta, który był mądry i podstępny oraz ogarniał, co się wokół niego działo. Serdecznie polecam wszystkim. Wydaje mi się, że obejrzałam to z porządne 5 razy, tak bardzo mi się podobało. Zdarzyło mi się natknąć także na Ookiku Furikabutte, ale jedyne, co pamiętam z tego anime, to jąkanie się głównego bohatera. Nic więcej. Próbowałam także zabrać się za Diamond no Ace (tak jakby klasykę), ale moje nerwy po prostu wysiadały. Nie znoszę shounenów. Za bardzo utożsamiam się z głównym bohaterem i potem frustruję się, gdy widzę, że przegrywa. Wzbudza to we mnie zdecydowanie zbyt wiele niegatywnych emocji i w rezultacie chodzę po domu cała nabuzowana. Nah.
Pewnie trochę osób mnie za to ukrzyżuje, ale nigdy nie obejrzałam Gintamy. A także Jojo. Oraz nie skończyłam Dororo. Ale, ej, dokończyłam Hunter x Hunter. Obejrzałam wszystkie odcinki po dwa razy. Podobał mi się koncept, choć fakt, że sprawy rodzinne Killui zostały tak po prostu zbyte na bok był co najmniej dziwny. Jakby, tak, jasne, przecież to normalne, że się igły wbiła dzieciom w mózg + biczuje się je. Gon był spoko. Na początku go nie lubiłam, jak każdą świętą postać, ale pewien epizod, który prawie go zniszczył, uratował jego charakter. Podobał mi się sposób ukazania, jak niszcząca może być chęć zemsty. Cóż, Killua zawsze będzie moim ulubionym.
Mam świadomość, że istnieje anime Beelzebub, ale osobiście przeczytałam mangę. O ile się nie myle, to chyba cała ta manga została przetłumaczona na polski, gdyż czytałam ją, gdy byłam jeszcze totalną nogą z angielskiego. Pamiętam, że trochę się stresowałam podczas lektury, lecz ta manga jest pierwszą rzeczą, która przychodzi mi namyśl, gdy słyszę słowo “epickość”. Cały komiks miał bardzo dobre przejścia pomiędzy komedią a fabułą. W moim sercu do teraz mam jakieś specjalne miejsce dla głównego bohatera. Pamiętam, że kończąc tę mangę czułam niezwykłą nostalgię – jakbym bez powrotu żegnała się z grupą przyjaciół.
(Właśnie sprawdziłam i, jeju, mam jeszcze screenshoty Beelzebuba z Centrum Mangi).
Próbuję sobie przypomnieć jakieś mangi, które poruszyłyby mnie do łez, ale problem jest taki, że najczęściej były to łzy frustracji. Mnie ci kretyni po prostu wkurzali. Wiesz, klasycznym zabiegiem na początku mang, manhw lub manhu (manh? nie wiem) jest pokonanie głównego bohatera przez głównego złego. Trwa to zazwyczaj maksymalnie do 10 rozdziałów, po czym odbywa się podróż protagonisty. Oczywiście celem jest zemsta, lecz po drodze nasz bohater musi wzrosnąć w siłę, tj. zebrać grupę przyjaciół i z jakiegoś powodu jakieś słodkie zwierzę (to też mnie zawsze doprowadzało do szału). Nie ma znaczenia, czy to jest facet czy kobieta, zawsze będzie tam jakieś słodkie zwierzątko. To jest jedno z cliche, których nie znoszę. W manhwach, gdzie główny bohater jest facetem, to zawsze znajdzie jakieś siedemnaście kandydatek na waifu, ale w końcu zostanie jedna albo dwie główne, które jednak nie będą miały jakieś super silnej relacji z protagonistą. Kobiety napisane przez kobiety także, bo są głupie i niewinne jak but, co nie zmienia faktu, że jest to inny rodzaj wkurzenia.
Ta, za to jeśli głównym bohaterem jest dziewczyna, to będzie jakieś minimum 3 facetów nagle o nią zabiegających. Praktycznie wszystkie historie o zemście w manhwach o damskiej postaci jest także z jakiegoś powodu reverse harem. Pro tip: zazwyczaj facetem, który zostanie wybrany przez główną bohaterkę, jest pierwszy przystojny chłopak, który pojawi się na scenie. I zazwyczaj łatwo go rozpoznać, bo ma czarne włosy.
Ostatnio mam niezwykłe pragnienie o faceta z czerwonymi włosami. Ich jest mało.
Osobiście myślę, że tyle moje gadania wystarczy.
Jak mam być szczera, to nawet nie pamiętam, co tu pisałam. Pewnie jest dużo błędów, bo tego nie sprawdzałam, ale zrobię to, jak wstanę.
Ach, i podziękujcie Demolowi za Legend, bo specjalnie robił, gdyż narzekaliście, iż nie było poprzednim razem.
Rozdziały:
Oukoku Game 33 (KONIEC)
Tales of Demons and Gods 282.5
Tales of Demons and Gods 283.5
Tales of Demons and Gods 284.5
Tales of Demons and Gods 285.5
Tales of Demons and Gods 286.5
Miało być 20 rozdziałów…
Nawet zrobiłam głupiego mema, bo aktu bez mema to nie aktu.
No i dobranoc wszystkim. W końcu jestem wolna…
Dzięki za aktualke. Co do anime wymienionych przez ciebie Mrina to DN wydawało mi się super ale teraz wiem że było tylko dobre, co do postaci to moją ulubioną z DN jest Ryuk. i też oglądałem FMAB które nadal jest jednym z moich ulubionych anime ale nie mam tam ulubionej postaci. Reszty animr nie oglądałem, więc się nie wypowiem.
Idiotycznych rozmów ciąg dalszy. ,,Okazało się że mój wróg jest wyjątkowo potężny, pozwolę mu się rozwijać żeby przy następnym spotkaniu mógł mnie zabić” – jaki niby jest sens tej logiki? To już siła przyjaźni jest mądrzejsza
Jak dla mnie poniekąd ma. Kojarzy mi się z czarnym charakterem w Fairy Tail [nie pamiętam już imion postaci], który był nieśmiertelny i zabić mógł go tylko jego brat (ja nie obejrzałam do końca tego anime więc nie wiem jak to wytłumaczyli – czy on ożywił swojego brata czy stworzył mu podobny byt… no nieważne), więc całą akcję prowadził tak żeby jego brat był na tyle silny żeby go zgładzić.
W tym co napisałeś rozumiem, że ktoś może być w podobnej sytuacji jak powyżej opisany przeze mnie bohater, zauważa, że jego przeciwnik jest już teraz silny, ale nie na tyle by móc go zabić, więc daje mu czas na zwiększenie swojej mocy.
Ten z Fairy Tail chciał umrzeć, a wątpię żeby połowa postaci z Talesów była nieśmiertelnymi samobójcami
Dzięki za rozdział -)
Dziękuję za aktualkę i jako organizatorka życzę wszystkim powodzenia na konkursie 🙂
Dziękuję za mema, jest boski, Mrinuś <3
Dzięki za aktualke
Dżizas Krajst. Prawie 30 rozidzałów w trzy tygodnie. To daje nam tempo… 10 ZUP?!!!!! Miałem napisać “gratulacje”, ale chyba od słów uznania bardziej potrzebna jest wam teraz terapia…
W co ja się wmieszałem… xD
30 to jest mało jak na nasze standardy xD
Dzięki wielkie za aktu, skoro Oukoku Game zostało skończone to jutro na pewno się za to wezmę.
Dzieki swietna robota 😀